Na szlaku... część 3



Niniejszy wpis kończy szwajcarskie opowieści, bo ile można... 
Choć ja mogłabym jeszcze trochę, bo to ciekawy kraj i pod pewnymi względami "skansen" w środku rozkrzyczanej Europy. Postanowiłam jednak zakończyć ten wątek z końcem roku i oto jest! (ciekawe, czy można by to zaliczyć na poczet noworocznych postanowień..?)
W części 1 "Na szlaku" była mowa o pieszych wycieczkach, w części 2 o samochodowych.
Do części nr 3 zabrakło mi materiałów fotograficznych.. Mam nadzieję, że osoba, która wbrew mojej woli jest obecnie właścicielem mojego starego aparatu z zawartością, traktuje go dobrze.
Po Szwajcarii można podróżować autobusem, pociągiem i statkiem. System biletów Swiss Travel System umożliwia dopasowanie odpowiedniego do naszych potrzeb biletu, obowiązującego we wszystkich rodzajach środków komunikacji a nawet na niektórych kolejkach górskich.
Zwiedzając Szwajcarię warto odwiedzić Rapperswill - miasto położone w północno-wschodniej części Jeziora Zurichsee. Można się tam dostać z Zurichu statkiem wycieczkowym. Rejs trwa ok. 4 godziny.
Rapperswil jest znane z Muzeum Polskiego mieszczącego się w XII-wiecznym Zamku od ponad 140 lat. Muzeum powstało dzięki darczyńcom z całego świat a jego zbiory obrazują historię polskich emigrantów w Szwajcarii. Przez pewien czas w muzeum przechowywano serce Tadeusza Kościuszki, który zmarł w szwajcarskiej Solurze. W 2013r. z inicjatywy kilku wpływowych mieszkańców Rapperswil odbyła się debata na temat likwidacji muzeum na Zamku. Akcja spotkała się z szerokim sprzeciwem środowisk polonijnych na całym świecie. Rapperswil odwiedzili przedstawiciele Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Spraw Zagranicznych RP. Wydaje się, że interwencja przyniosła zamierzone rezultaty choć na stronie internetowej Muzeum ciągle widnieje petycja przeciwko likwidacji.
W Szwajcarii panuje model demokracji bezpośredniej, polegającej na tym, że każdy obywatel może złożyć w gminie własny projekt a rolą gminy jest przeprowadzenie debaty czy referendum w celu poznania opinii społecznej na dany temat. Podobnie jest, gdy ktoś chce zbudować dom czy inny budynek. Nie wiem, jak to się odbywa formalno-prawnie. W praktyce wygląda to następująco: na terenie, na którym ma powstać budynek, na ziemi za pomocą taśmy czy linek na słupkach, wyznacza się jego kształt. Następnie w niektórych miejscach tego "obrysu" umieszcza się stalowe rurki o różnej wysokości, co chyba ma oznaczać wysokość budowli. Taka konstrukcja stoi potem kilka miesięcy a sąsiedzi mają prawo zgłaszać uwagi do "projektu". Moja wyobraźnia przestrzenna totalnie poległa na tym polu, dosłownie i w przenośni, kiedy próbowałam wyimaginować sobie, gdzie jest chociażby wejście do "budynku".
Szwajcaria jest krajem, w którym ciągle się coś buduje. Dźwigi można spotkać w każdej wiosce i miasteczku. Często służą one do przeprowadzek. Przez godzinę obserwowałam kiedyś jak operator dźwigu przenosił wyposażenie z domu położonego na dość stromym zboczu, na samochód transportowy kilkadziesiąt metrów niżej.
Krajobraz często urozmaicają takie dizajnerskie budynki, jak ten po prawej stronie. Budynki wielorodzinne również zaskakują swoją formą. Widząc taką nowoczesną architekturę zastanawiałam się nieraz czy oni mają tam architekta gminnego, który czuwałby, aby nowopowstające budynki nie zakłócały piękna krajobrazu.
Większość budynków mieszkalnych wygląda na szczęście normalnie - spadzisty dach, okiennice, drewno, pięknie zadbany teren wokół domu i bez 2 metrowego płotu odgradzającego domostwo od reszty świata. Tam, gdzie są małe dzieci, obok domu zawsze jest mini plac zabaw (zjeżdżalnia, huśtawki) albo boisko do kosza czy nogi. I stoi to nieogrodzone tylko z małą tabliczką "PRIVAT" i wiadomo, że nikt tego nie ruszy. 
Linia brzegowa jeziora na powyższym zdjęciu, prawie w całości jest obstawiona takimi tabliczkami. 
Spotkałam się kilkakrotnie z płatnym wejściem nawet nie tyle na plaże, co na teren nad jeziorem. 
Tam nie ma dzikich plaż...:)
Jeśli ktoś miały okazję czytać lokalną gazetę, to w ogłoszeniach o sprzedaży/wynajmie domów/mieszkań liczba pokoi jest podawana w ułamku.
Np. "Wynajmę mieszkanie 2 ½." 
Ta ½ to salon, w nowym budownictwie często połączony z kuchnią.
Czy ktoś wie, gdzie jeszcze na świecie używa się takich ułamków? Proszę o info. 
Gminni urzędnicy skrupulatnie sprawdzą, ile osób zamieszkuje w mieszkaniu typu 2 ½. Trzy osoby są ok ale cztery już nie. W takiej sytuacji urząd grzecznie prosi o zmianę mieszkania na większe. Tam się nie da w sześciu w jednym pokoju. 
Dotyczy to naszych rodaków, którzy pragną mieszkać w tym kraju dłużej niż 3 m-ce. Do 3 m-cy można tam przebywać turystycznie. Warto o tym fakcie poinformować lokalną gminę.
Na koniec jeszcze kilka uwag.
1. Jeśli całe życie uczyliście się niemieckiego i myślicie, że dogadacie się ze Szwajcarem - to jesteście w błędzie. Proponuje przed wyjazdem do Swisslandu przypomnieć sobie angielski.
2. Jeśli w poszukiwaniu taniego prowiantu wejdziecie do szwajcarskiego Lidla i Waszym oczom ukażą się identyczne produkty z identycznymi cenami jak w polskim Lidlu - to nie fatamorgana - cena w tym przypadku to cyfra, wyrażona w walucie CHF. 
3. Jeśli przyznacie się dumnie Szwajcarowi, że jesteście z Polski, nie oczekujcie okrzyków uznania typu "John Paul II" lub "Lech Waleza". Dla nich Polska jest mniej - więcej tak egzotyczna, jak dla nas Tajlandia.
4. Pamiętajcie, że Szwajcarzy mają przerwę na lunch i w godzinach od ok. 12 do 14 nieczynne są urzędy i niektóre sklepy też.
5. Szwajcarskie powitanie to nie Hi Hello czy inne Halo tylko Grüezi.

I to by było na tyle..:)


Komentarze

  1. W sierpniu jadę do Szwajcarii, nie mogę się doczekać :) I pocieszyłaś mnie, że mówią tam po angielsku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę! Jestem pewna, że Szwajcaria Cię zauroczy:)

      Usuń

Prześlij komentarz