Zapora w Pilchowicach

Pilchowice – (niem. Mauer) wieś w województwie dolnośląskim, w powiecie lwóweckim, w gminie Wleń, na pograniczu Pogórza Izerskiego i Gór Kaczawskich w Sudetach, w odległości około 20 km na północ od Jeleniej Góry. Zlatynizowana nazwa miejscowości, wymieniana w dokumencie z 1217r. - Pilhovit - prawdopodobnie wywodzi się od staropolskiej nazwy - pilchy - małego gryzonia z rodziny popielicowatych zwanego obecnie orzesznicą. 
W Pilchowicach nie będziemy szukać popielic. 
Wybierzemy się na ogromną zaporę wodną na rzece Bóbr.

Najbardziej znaną i największą zaporą wodną w Polsce jest tama na Solinie w Bieszczadach. 
Zapora w Pilchowicach jest druga co do wielkości: ma 69 metrów wysokość, 270 metrów szerokość, 50 metrów grubości w podstawie i ponad 7 metrów w koronie. Wrocławski Sky Tower, który mierzy 212 metrów z anteną, mógłby się tam wygodnie rozłożyć a nawet wyciągnąć nogi:-)
Tama została zbudowana z w latach 1904-1912. Decyzja o budowie zapory na Bobrze została podjęta po katastrofalnej powodzi, która pod koniec lipca 1897r. nawiedziła Sudety i Karkonosze. W Górach Izerskich w ciągu doby spadło 345 litrów wody na metr kwadratowy powierzchni a w innych partiach gór było to 120-150 litrów. Stany wód w okolicznych rzekach gwałtownie się podniosły. Poziom Bobru został przekroczony o 5 metrów. Wezbrane wody poczyniły ogromne szkody w dolinie Bobru, w rejonie jeleniogórskim, mocno ucierpiały Kowary a Karpacz na kilka dni został odcięty od świata.
W powodzi zginęło ponad 100 osób a straty szacowano na 18 mln marek po stronie pruskiej. Była to najtragiczniejsza w skutkach powódź w historii regionu.
Dokładnie 100 lat później, pod koniec lipca 1997r. Sudety Zachodnie nawiedziła powódź o porównywalnej skali opadów, z tą różnicą, że deszcze wówczas padały przez wiele dni. 
Historia kołem się toczy...
Władze pruskie wyciągnęły wnioski z powodzi w 1897r. - uchwalono specjalną ustawę antypowodziową i w ciągu 10 lat poczyniono ogromne inwestycje, aby zapobiec w przyszłości podobnym katastrofom - m.in. na Dolnym Śląsku zbudowano 2 zapory: w Leśnej na rzece Kwisie, lewym dopływie Bobru oraz na Bobrze w Pilchowicach.
Projektantem obu zapór był profesor Otto Intze z Aachen. 
Wybór miejsca zapory na Bobrze nie był przypadkowy. W miejscu zapory, rzeka tworzy łagodne zakole pomiędzy dwoma wzgórzami: Górą Zamkową (350m) i Górą Korzec (438m), które idealnie nadawało się na tereny zalewowe.
Pierwszym etapem prac było zbudowanie kanału odprowadzającego wodę z terenu budowy. Zbudowano więc przegrody wzdłuż Bobru. Prace trwały ponad rok. Nie było wtedy ciężkiego sprzętu, używano jedynie najprostszych narzędzi takich jak: kilofy, łopaty, taczki bądź wagoniki.
Na początku 1904r. rozpoczęto drążenie tunelu pod Górą Zamkową. Na wysokości 239m.n.p.m zbudowano tunel o wysokości 9m, szerokości 7m i długość 383m. W odległości 152m od wlotu znajduje się 45 metrowy szyb, w którym mieści się betonowa śluza (działająca po dziś dzień), służąca do kontrolowania przepływu wody. 
Wymiary tunelu nie są przypadkowe, obliczono bowiem że maksymalny przepływ wody w Bobrze wynosi 170m3/s. Pomiary te nie uwzględniały przejścia fali powodziowej. 
Liczono się zatem z możliwością wystąpienia powodzi w trakcie budowy, wiec jej czas skrócono maksymalnie. 
Po wybudowaniu kanału, zbudowano 2 mini zapory przed wlotem i za wylotem z tunelu w celu osuszenia i oczyszczenia terenu budowy a wody rzeki zostały skierowane właśnie do tej wydrążonej sztolni. Jedna z tych zapór istnieje do dziś pod lustrem wody. Stanowi barierę ochronna przed przenoszeniem cięższych kawałków skał po dnie oraz innych elementów mogących zagrozić zaporze. Po spuszczeniu wody i skierowaniu biegu rzeki tunelem wodnym pozwala ona na oczyszczenie strefy przed zaporą. 
Równocześnie podczas budowy kanału i mini zapór, trwały intensywne prace nad budową linii kolejowej, mieszkań dla robotników spoza terenu oraz przygotowywano całą infrastrukturę związaną z budową, między innymi: mieszalnie betonu, tartaki, stolarnie, kamieniołomy. 
W 1908 roku skończono budowę mostu kolejowego nad doliną, która miała być zalana.
20 czerwca 1908r. nastąpiło uroczyste wmurowanie kamienia węgielnego a prace nad budową zapory ruszyły pełną parą. 
Niemal wszyscy robotnicy zostali wyznaczeni do budowy zapory. W szczytowym momencie na budowie pracowało 750 robotników z Niemiec i Włoch. Na placu budowy zgromadzono kamień z wydrążonego kanału, kamieniołomy przygotowywały kruszywo z wyprzedzeniem kilku dni, cztery pary pociągów z cementem regularnie kursowały pomiędzy Jelenią Górą a placem budowy.
Prace były tak intensywne, ponieważ obawiano się powodzi, która rzeczywiście latem 1909r. podtopiła dół fundamentów i część korpusu zapory. Na szczęście powódź nie wyrządziła większych szkód.

Oficjalne otwarcie zapory nastąpiło 16 listopada 1912r. przez ówczesnego Cesarza Wilhelma II, który dojechał tam pociągiem.
Cesarz zapewne podziwiał jesienne krajobrazy oraz widok jeziora z mostu tuż przed stacją Pilchowice Zapora, gdzie wysiadł z cesarskiego wagonu. Wilhelm kroczył ścieżką, którą dziś chodzą turyści. 
Pierwszą próbą zapory była powódź w dniach 5 -7 sierpnia 1915r. Gwałtowne opady spowodowały szybki napływ wody - 5 sierpnia wpływało do jeziora 50m3/s a już 6 sierpnia 610m3/s. Następnego ranka nastąpił niekontrolowany wypływ wody z jeziora specjalną kaskadą, która w przeciwieństwie do innych zapór jest zbudowana na kształt schodów. Takie rozwiązanie wyhamowuje wodę, która w przeciwnym wypadku zmyłaby budynek elektrowni, usytuowany w tak nietypowym miejscu. Wylew ten spowodował niemal metrowej wysokości falę powodziową, jednak gdyby nie zapora fala ta miałaby wysokość prawie 5m.
Oprócz ochrony przed powodzią zapora pełni jeszcze jedną ważną funkcję- woda wydostająca się z kanałów wytwarza energie. Początkowo zainstalowano 4 generatory każdy o mocy 1,24MW jednak po zakończeniu budowy dokonano zmian w projekcie i zainstalowano 5 generator i kolejny w 1921r., dzięki czemu moc elektrowni wzrosła i na dzień dzisiejszy wynosi 7,585 MW.
Elektrownię można zwiedzać po wcześniejszym umówieniu się z pracownikami.

Zapora ma już ponad 100 lat i świetnie spełnia swoją rolę. Oparła się już nie jednej powodzi. Miejscowi mówią, że podczas powodzi stulecia w 1997r. konstrukcja "aż trzeszczała i ruszała się" pod naporem wody. 

To miejsce zauroczyło mnie całkowicie. 
Ba... zakochałam się w tym malowniczym widoku, spokojnej tafli jeziora, wzgórzach schodzących do wody. Na szczycie Góry Zamkowej wznoszącej się nad jeziorem, widnieją pozostałości dawnego pensjonatu i kawiarni. Dawniej zatrzymywali się tu przyjezdni, podziwiali widoki, spacerowali, może szukali popielic w okolicznych lasach albo ukrytych skarbów.
Gdybym któregoś dnia niespodziewanie otrzymała pokaźny spadek po dalekiej krewnej, której nie znam, to wiecie co bym zrobił? Reaktywowała to miejsce.
Tekst na podstawie www.wleninfo.pl.

Komentarze

Prześlij komentarz